Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Jarosław Gowin, wicepremier w rządzie PiS, jest gotowy odebrać rolnikom unijne dopłaty. Jego zdaniem blokują one wolny rynek. Gdyby ten pomysł został zrealizowany, rolnicy straciliby miliardy euro.
Rocznie dzięki dotacjom bezpośrednim z UE dla rolników, do polskiego systemu finansowego wpływa około 15 miliardów złotych. Wicepremier Jarosław Gowin jest gotów zatrzymać ten strumień pieniędzy w imię własnych liberalnych przekonań.
– Byłbym w stanie zrezygnować (…) w ogóle z funduszy unijnych, gdyby polscy rolnicy, przemysłowcy mieli w zamian swobodny dostęp do rynków zachodnich państw. Nie byłyby potrzebne te dopłaty, te fundusze gdyby w Europie był rzeczywiście wolny rynek – tak powiedział w radiu TOK FM wicepremier rządu PiS.
Jeśli pomysł ministra Gowina znajdzie uznanie w PiS, tysiące rolników zostanie skazanych na bankructwo. Gigantyczny kryzys spotka równie sektor bankowy, bo rolnicy stracą możliwość spłaty kredytów. Konsekwencją odebrania funduszy unijnych w rolnictwie, będzie również gigantyczna podwyżka żywności w sklepach.
– Wolałbym, żeby na temat rolnictwa nie wypowiadali się ludzie, którzy kompletnie się na tym nie znają. Takich niemądrych pomysłów nawet nie warto komentować. Przypominam tylko, że PiS w kampanii obiecywał podwojenie dopłat, a teraz nagle premier i minister w rządzie PiS rozważa ich zniesienie. Poziom hipokryzji PiS jest porażający – uważa Marek Sawicki, poseł PSL.
To nie pierwszy raz kiedy PiS rozważa odebranie dopłat do rolnictwa. Dziesięć lat temu w tej partii trwała dyskusja, czy nie lepiej za pieniądze przeznaczane na rolnictwo nie stworzyć europejskiej armii.
Fot. P. Tracz / KPRM