W tę niedzielę, w środku nocy po raz kolejny przestawimy wskazówki zegarów. Tym razem z 2:00 na 3:00. Znów się pogubimy: która godzina jest „prawdziwa”? Która umowna? I po co to wszystko? PSL mówi dość. – Zgłosimy ustawę, żeby Polska dała jasny i wyraźny sygnał, że jest gotowa do zatrzymania czasu – zapowiada wicepremier i lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Zmiana czasu to nie drobna korekta w harmonogramie – to szarpanie za wskazówki zegara, jakbyśmy mogli zmienić rytm świata siłą. Dla naszego organizmu to szok: zaburzenia snu, koncentracji, rytmu trawienia. A w tle – wzrost ryzyka zawałów i wypadków. Gospodarka też nie lubi tej zabawy. Banki, transport, informatyka – każda zmiana kosztuje krocie. A przyroda? Ma swój własny zegar. Zwierzęta i natura działają w rytmie słońca – nie uznają rozkazów kalendarza.
84% Europejczyków już powiedziało jasno: nie chcemy więcej przestawiać czasu. Byliśmy blisko – pandemia zatrzymała proces legislacyjny.
– Minister Paszyk – jako przedstawiciel polskiej prezydencji – podjął działania, żeby zatrzymać czas letni na stałe. Chciałbym, żeby ta zmiana się dokonała. Europejczycy już dawno się za tym opowiedzieli. Niestety, pandemia zatrzymała te działania legislacyjne, które wciąż nie wróciły na właściwe tory – przypomina Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dziś, gdy PSL współtworzy rząd, projekt ustawy wraca na biurka posłów. To nie tylko polityczny gest – to cywilizacyjna decyzja. Polska może być pierwszym ogniwem w reakcji łańcuchowej zdrowego rozsądku w całej Europie.
Wyobraź sobie życie bez tej dziwacznej gry w czas. Jeden rytm. Jedna rzeczywistość. Bez sztucznego jet-lagu, bez komplikacji dla gospodarki, bez ingerencji w to, co naturalne.
Zmiana czasu to jak cofanie kalendarza w nadziei, że lato potrwa dłużej.
Czas to zrozumieć. Czas to zmienić. Na dobre.