16 polskich miast w ciągu zaledwie 46 dni stycznia i lutego wykorzystało dopuszczalne limity smogu na cały 2017 rok. Rząd PiS wciąż nie widzi problemu.
To dopiero połowa lutego, a 16 polskich miast już wykorzystało roczne limity dni ze smogiem. Prym w niechlubnym zestawieniu wiedzie Nowy Targ, Kraków i Wodzisław Śląski. Według danych zebranych przez Polską Zieloną Sieć w wymienionych miastach mieszkańcy wdychali pyły i rakotwórczy benzo(a)piren przez 41 z 46 skontrolowanych dni. Tylko przez pięć dni poziom zanieczyszczenia powietrza nie przekraczał dopuszczalnych norm!
Limity, o których mowa są ustalone w europejskich przepisach. Zgodnie z nimi roczny limit dni, w których występuje wyższe stężenie zanieczyszczeń powietrza wynosi 35. Polskie liczby w tej sprawie są przerażające. W ciągu jednego miesiąca średnia dla Krakowa wynosiła ponad 340 µg/m3. Podczas, gdy Nnrmy stężenia dobowego dla pyłów PM10 wynoszą 50 mikrogramów na metr sześcienny. Dzienny rekord należy jednak do Wodzisławia Śląskiego. Na początku roku zanotowano tam przekroczenie norm o 1350 proc.!
Mimo powyższych danych problemu trującego Polaków smogu nie zauważa rząd. W ostatnich tygodniach zaprezentowano opracowane przez Ministerstwo Energii rozwiązania mające walczyć z zanieczyszczeniami. Eksperci nie zostawili na nich suchej nitki. Resort dopuścił w nich do stosowania najgorszej jakości węgiel, a to właśnie on odpowiada za 70 proc. zanieczyszczeń powietrza.
Szokuje jednak nie tylko bierność rządu, ale same podejście polityków partii rządzącej do problemu. W pamięci zapadła wszystkim szczególnie wypowiedź ministra zdrowia, Konstantego Radziwiłła, który określił smog problemem „teoretycznym”. W ostatnich dniach „dorównał” mu minister energii Krzysztof Tchórzewski mówiąc, iż węgiel nie truje. Przypomnijmy, iż ten „teoretyczny problem” przyczynia się do przedwczesnej śmierci nawet 48 tys. osób rocznie w naszym kraju.
Jak się okazuje smog może odbić się nie tylko na zdrowiu Polaków. Wkrótce może także uderzyć nas po kieszeni. Komisja Europejska wytoczyła Polsce proces przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Według unijnych instytucji nie chodzi o sam problem trującego powietrza, a o fakt, iż nic w tej sprawie nie robi rząd. Wyrok może być bardzo dotkliwy – mówi się nawet o 4 mld euro kary.