Nadchodzą czarne lata dla polskiego szkolnictwa. Prezydent Andrzej Duda podpisał dzisiaj antyreformę edukacji. Ze swoją decyzją zwlekał do ostatniego dnia. Nic dziwnego, bo zmiany budzą powszechny sprzeciw.
– System edukacji wymaga zmian – mówił podczas konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda. – Wśród rodziców, nauczycieli pojawiły się jednak wątpliwości protesty. One dotarły tutaj. Rozmawiałem więc ze zwykłymi ludźmi, ale i panią minister Zalewską oraz samorządowcami – dodawał. Jego słowom przeczą jednak fakty. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż to jednak partyjny głos wziął górę nad powszechnym sprzeciwem wszystkich środowisk wobec antyreformy.
Już dawno nie było tak solidarnego głosu sprzeciwu wobec zmian forsowanych przez rządzących. Zarówno nauczyciele, rodzice, uczniowie i samorządowcy wspólnie sprzeciwiali się reformie minister Zalewskiej. Wielotysięczne protesty współorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, podnoszone obawy o zwolnienia nauczycieli czy fakt niedopracowania podstaw programowych nie zniechęcił prezydenta do przyczynienia się do niszczenia oświaty.
– Zgadzamy się, że polska szkoła potrzebuje zmian – mówi poseł PSL Krystian Jarubas. – Od początku tej dyskusji apelujemy o zmiany. Nie drogą rewolucji, którą wybrał PiS, a ewolucji. Zmiany w tej formie to antyreforma edukacji. Dzisiaj uczniowie bardziej potrzebują ciepłego posiłku w szkole, czy zwiększenia liczby godzin języka obcego – tłumaczy.
Zgodnie z forsowanymi przez PiS zmianami dojdzie do likwidacji gimnazjów. W ich miejsce nastąpi powrót do 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum. ZNP już zapowiedział strajk generalny oraz zorganizowanie ogólnopolskiego referendum w tej sprawie.