Zapłacimy jeszcze wyższe podatki? Wszystko na to wskazuje! PiS szykuje zmiany w systemie podatkowym. Najwięcej stracą przedsiębiorcy.
– Nie zamierzamy absolutnie podnosić podatków – zarzekała się jeszcze miesiąc temu premier Beata Szydło. – Podnoszenie podatków nie jest dobrym sposobem na rozwój gospodarczy. Jesteśmy nastawieni na rozwój więc na pewno podatków podnosić nie będziemy – przekonywała.
Już dzisiaj wiemy, że to nieprawda. – Okazuje się, że plany podatkowe PiS od początku były zupełnie inne. Pod pozorem zmiany systemu podatkowego PiS próbuje przemycić podwyżkę danin – alarmuje Urszula Pasławska, posłanka PSL.
O co chodzi? Rząd PiS zapowiedział od 2018 r. ujednolicenie podatku. Zamiast płacić PIT, ZUS i NFZ, wszyscy zapłacimy tylko jedną składkę. To bardzo dobre rozwiązanie uproszczające cały system. Przygotowała je jeszcze koalicja PSL-PO w poprzedniej kadencji Sejmu. Jednak tamta propozycje nie zakładała wzrostu obciążeń!
Rząd PiS chce podnieść podatki, by mieć pieniądze na kosztowne obietnice wyborcze. Już dziś w budżecie ma 60 mld dziurę i chce ją zasypać pieniędzmi ściągniętymi od Polaków.
– Wydaje nam się, że ci, którzy zarabiają więcej powinni płacić troszeczkę więcej – ujawnił w TVP Info superpremier Mateusz Morawiecki. W rzeczywistości więcej zapłacą głównie przedsiębiorcy!
– PiS obiecywało podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł. W kampanii mówiła o tym zarówno premier Szydło, jak i prezydent Duda. Dziś okazuje się, że podwyżka owszem będzie, ale nie kwoty wolnej, tylko podatków! – mówi Pasławska.
Powody do niezadowolenia mają szczególnie mali i średni przedsiębiorcy. To w nich najbardziej uderzą zmiany podatkowe. Może się okazać, że staną przed wyborem: albo zamknąć firmę albo przenieść działalność do naszych sąsiadów i tam płacić niższe podatki. Straci na tym polska gospodarka, a przychody budżetowe i tak nie wzrosną.
Fot. P. Tracz / KPRM