Nasza żywność to dzisiaj jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek. Przez lata podbijała światowe rynki. Eksport systematycznie rósł od czasów akcesji Polski do Unii Europejskiej. Aż do teraz. Dotychczasowe dane za 2016 r. pokazują jasno: spada eksport produktów rolnych. Niestety, będzie jeszcze gorzej. Nieporadność rządu PiS w walce z ptasią grypą oraz ASF, zgoda na szkodliwą umowę CETA czy utrzymywanie rosyjskiego embarga nie pozwala producentom patrzeć z optymizmem w przyszłość.
Marka polskiej żywności jest rozpoznawalna na całym świecie. Potwierdza to sukces eksportowy ostatnich lat. Od czasu przystąpienia Polski do UE sprzedaż produktów rolnych z Polski systematycznie rosła. Jeszcze w 2015 r. wartość eksportowanych towarów wynosił 23,9 mld euro, a wzrost wynosił 7 procent. Branża spożywcza rozwijała się, bijąc kolejne rekordy eksportu. Aż do teraz.
Załamanie przyszło w 2016 r. Wartość eksportu produktów rolnych spadła pierwszy raz od 2009 roku. W pierwszych trzech kwartałach ub. r. przewaga eksportu nad importem zmniejszyła się o 10,5 proc. i wyniosła tylko 5,3 mld euro.
Największe spadki zanotowały wyroby tytoniowe (17 proc. mniej). Najbardziej niepokojące spadki dotyczą mięsa wieprzowego (-11 proc.), zboża (-15 proc.) i produktów mleczarskich (-11 proc.).
Niestety obecny stan to nie tylko skutek niższych cen żywności na światowych rynkach. To przede wszystkim wypadkowych zaniechań rządu. Branża mięsa wieprzowego od ponad roku walczy z ASF. W tej batalii jest jednak pozostawiona sama sobie. Minister rolnictwa od początku nie radzi sobie z epidemią. Zakłady mięsne dziennie notują milionowe straty.
Alarmująca sytuacja dotyczy także polskiego zboża. Kilka miesięcy temu informowaliśmy o katastrofalnej sytuacji na rynku. Minister Jurgiel zlekceważył dramatyczne apele rolników. Nasz rynek zalało tanie ziarno z Ukrainy. Skutek? Spadek cen na polskim rynku.
Ostatnie miesiące to wielki cios dla przemysłu drobiarskiego. Praktycznie co kilka dni słyszymy o nowych ogniskach ptasiej grypy. Szalejąca epidemia jest całkowicie poza kontrolą ministra Jurgiela. Niestety, ze względu na wirusa H5N8 wiele krajów spoza UE zablokowało import polskiego drobiu. Szczególnie bolesna jest utrata rynku chińskiego. W ubiegłym roku wartość wwozu produktów drobiarskich do Państwa Środka przekroczyła 105 mln zł. W tym miała jeszcze wzrosnąć.
Wyraźnie widać także protekcjonizm partii rządzącej i naszych sąsiadów z Grupy Wyszehradzkiej, tak promowanej przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Czesi ewidentnie utrudniają eksport naszej żywności na ich rynek.
Jakby tego było mało, za zgodą premier Beaty Szydło, Unia Europejska podpisała z Kanadą umowę CETA. Otwiera to furtkę do europejskiego rynku przez kanadyjską i amerykańską żywność. Jest ona znacznie tańsza ze względu na niższe wymogi jakościowe. Zachowanie rządzących jest kompletnie niezrozumiałe, bo izby rolnicze państw tak bliskiej PiS-owi Grupy Wyszehradzkiej kategorycznie sprzeciwiają się wejściu w życie tej umowy. Doskonale widzą, że zagraża to ich rolnictwu.
PiS nie rozumie rolnictwa i nie potrafi rozwiązać problemów polskiej wsi. Historie o zdobywaniu nowych rynków zbytu to zwykłe bajki. PiS stale blokuje dostęp polskich towarów na rynek rosyjski. Politycy partii rządzącej swoim zachowaniem zniechęcają też do nas obecnych partnerów gospodarczych. Przykład? Francja kupuje aż 25 proc. mniej wszystkich naszych towarów rolno-spożywczych, a za nią idą inne państwa.