Już bardziej skompromitować procesu wyborczego się nie da. Po co wam to było? – pytał wczoraj z mównicy sejmowej przedstawicieli PiS Piotr Zgorzelski, poseł PSL. Mimo kompletnego chaosu rządzący przepchnęli w nocy zbójecką ordynację wyborczą.
PiS przepchnął kolanem zbójecką ordynację. Pod osłoną nocy, w atmosferze skandalu i totalnego chaosu przegłosowano zmiany w Kodeksie Wyborczym. Zmiany pozwolą rządzącym na zwiększenie wpływu na proces wyborczy. Wszystko oczywiście pod płaszczykiem fałszywych oskarżeń. Tak wygląda dobra zmiana?
– Najpierw broniliście tych zmian jak Częstochowy, później wycofaliście się z nich. Teraz zgłaszacie 250 poprawek. To konsekwencja rewolucyjnej gorączki. Najpierw robicie, później myślicie. Kompromitacja! Najlepiej wyrzućcie to do kosza i oszczędźcie sobie wstydu – mówił z sejmowej mównicy Piotr Zgorzelski, poseł PSL.
Rzeczywiście, PiS w ostatnim czasie zapędził się w kozi róg ze zmianami w ordynacji. Jeszcze wczoraj rano ogłoszono wycofanie się z części zmian, do których przez ostatnie tygodnie konsekwentnie przekonywali pomysłodawcy. Niestety, to co rano miało być wciskaniem hamulca, wieczorem okazało się całkowitą jazdą bez trzymanki.
Dopiero 10 minut przed rozpoczęciem tego punktu obrad posłowie dostali plan ok. 300 poprawek. – Sam pan marszałek nie wie, o którym punkcie toczy się dyskusja. 10 minut temu dostaliśmy harmonogram głosowania. Jak można tak procedować tak ważne zmiany? – wskazywał na kompletny chaos Piotr Zgorzelski.
Mimo kompromitujących warunków PiS postanowiło do końca przeprowadzić zmiany. Co nas czeka? Przede wszystkim przekazanie znacznej władzy nad wyborami Mariuszowi Błaszczakowi. To minister spraw wewnętrznych będzie wskazywał kandydatów na szefa Krajowego Biura Wyborczego. Z tej funkcji wyrugowano szefa PKW.
PiS utrzymało również pomysł dwukadencyjności. Co prawda zrezygnowano już wcześniej z pomysłu jej wstecznego zastosowania, ale wciąż inicjatywa pozostaje sprzeczna z prawem. – To Polacy powinni decydować o gospodarzach swoich małych ojczyzn, nie ustawodawca – tłumaczy Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. – Jeśli dwukadencyjność, to proponujemy powszechną. Również dla posłów i senatorów – dodaje.
To nie jedyne zmiany. Podczas blisko czterogodzinnego głosowania posłowie rozpatrzyli w sumie ponad 300 poprawek. Te zgłaszane przez opozycje były taśmowo blokowane i odrzucane. Nie pierwszy raz w tej kadencji przedstawiciele PiS w tak skandaliczny sposób procedują zmiany fundamentalne dla ustroju państwa.
Utrzymano również pomysł likwidacji głosowania korespondencyjnego. – Co zrobili wam ci ludzie? Gdzie są wasze serca? – pytał Krystian Jarubas, poseł PSL. Mimo faktu wykluczenia tysiąca osób z procesu wyborczego posłom PiS nie zadrżała ręka przy odrzuceniu poprawki PSL utrzymującej taką możliwość głosowania.
– Dobiega końca ten spektakl przepychania kolanem zmian ustrojowych polskiego samorządu. Tak nie powinno się stanowić prawa decydujacego o życiu Polaków, używacie wytrychów. Nie znaleźliście ani trochę empatii i kategorycznie wykluczyliście tysiące Polaków z procesu wyborczego, wyrzucając głosowanie korespondencyjne. Wstyd! – zakończył Piotr Zgorzelski, poseł PSL.
W ostateczności za projektem PiS głosowało 234 posłów (PiS oraz koło Wolni i Solidarni), przeciw było 199 (PSL, PO, Kukiz’15, Nowoczesna oraz koło Europejskich Demokratów), a dwóch wstrzymało się od głosu. Ustawa trafi teraz pod prace Senatu.
Fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski