20% próg wyborczy, odebranie szans społecznikom i lokalnym ugrupowaniom – to skutki nowej, zbójeckiej ordynacji PiS. Czy chcemy powrotu czasów, gdy władze lokalne podporządkowane były jednej partii? – pyta Urszula Pasławska, posłanka PSL.
Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL, celnie powiedział, że nowa ordynacja autorstwa PiS to projekt zbójecki. Jeśli wejdzie w życie, do samorządów wejdą tylko kandydaci partii z minimum 20 proc. poparcia. Bez szans będą społecznicy. lokalne komitety i mniejsze ugrupowania. Czy chcemy powrotu czasów, gdy władze lokalne podporządkowane były jednej partii?
Roczny budżet polskich samorządów to obecnie ponad 200 mld zł, z roku na rok rośnie. Choćby z tej przyczyny największe partie chcą zawłaszczyć Sejmiki, rady gmin, powiatów, urzędy prezydentów, wójtów i burmistrzów. Jeśli nowe prawo będzie obowiązywać, do samorządów dostaną się jedynie kandydaci dużych partii, które uzyskają minimum 20 proc. głosów.
Powód? Ordynacja wprowadza nieduże, maksymalnie czteromandatowe okręgi w wyborach do Sejmiku (dziś są nawet piętnastomandatowe) i likwiduje jednomandatowe okręgi wyborcze w mniejszych miejscowościach. To posunięcie wyklucza na starcie kandydatów mniejszych ugrupowań i lokalnych komitetów.
Zmiana okręgów to tylko część modyfikacji. Upartyjniony będzie nawet sam proces wyborczy. Wyborów nie będą organizować już samorządy, ale Państwowa Komisja Wyborcza, z nowym szefem podporządkowanym rządowi. Nadzorowaniem głosowania zajmą się nowi komisarze powołani przez urzędników PiS. Głosy liczyć będzie nie komisja lokalna, ale centralna.
PiS oczywiście jest pewien swego, bo przy sondażach w okolicach 40 proc. może zdobyć nawet wszystkie mandaty w okręgu. Co najwyżej jeden odda czasem PO, która oscyluje w okolicach 20 proc. W ten sposób minimum 40 proc. Polaków będzie pozbawionych własnej reprezentacji w samorządzie. Czy chcemy w Polsce samorządu całkowicie upartyjnionego?
Jedyna nadzieja w prezydencie. Wciąż mam nadzieję, że zauważy niekonstytucyjność w projekcie, nie podpisze i skieruje ewentualnie do dalszych prac. Artykuł 169 Konstytucji mówi bowiem wyraźnie, że wybory do samorządów są powszechne, równe i bezpośrednie.
Autorzy zmian zdecydowanie nie grają fair. Nie zmienia się reguł gry w czasie jej trwania, a każdy uczestnik powinien mieć identyczne szanse na starcie. Jeśli już wprowadzać nowe przepisy, to dopiero w kolejnych wyborach w 2022 roku. Wtedy wszystkie komitety zdążą jakoś przystosować się do zmian.
Samorządy to małe ojczyzny, z definicji nie mogą być upartyjnione. We władzach lokalnych najwięcej do powiedzenia muszą mieć zwykli mieszkańcy, nie partyjni funkcjonariusze. A jeśli już trzeba coś w ordynacji zmieniać, to najpierw powinni wypowiedzieć się na ten temat Polacy w referendum. I na pewno nowe zasady powinny obowiązywać od wyborów w 2022 roku.
Urszula Pasławska,
posłanka PSL