Projekt zmiany ordynacji wyborczej to kolejny etap zamachu PiS na samorządność. Kontrole CBA w urzędach marszałkowskich, zabieranie im kompetencji i przekazywanie wojewodom, przerzucanie na samorządy konsekwencji finansowych nieprzemyślanej reformy oświaty – wszystkie te zabiegi służą wygraniu za wszelką cenę wyborów w 2018 roku.
PiS najwyraźniej przestał ufać swojemu suwerenowi, chcąc zmieniać ordynację wyborczą do samorządów. Jarosław Kaczyński i jego ludzie zamierzają w ten sposób za wszelką cenę wprowadzić swoich działaczy do rad gmin czy powiatów, pozbywając się wielu znakomitych wójtów burmistrzów czy prezydentów.
PiS konsekwentnie zmienia ustrój w Polsce, z demokracji na autorytaryzm. Po 1989 roku następowała decentralizacja władzy, coraz więcej kompetencji przekazywano samorządom i organizacjom pozarządowym. Tak, żeby ludzie mogli sami o sobie decydować, żeby budowali wspólnoty lokalne posiadając jak największy wpływ na rozwój własnej społeczności. Kaczyński i jego ludzie odwracają ten proces, wracając do centralizacji rodem z PRL. PiS chce po prostu decydować centralnie nawet w najmniejszych sprawach. PSL nie zgadza się na demontaż władzy lokalnej, powołało więc Ruch Obrony Polskiej Samorządności.
Jeśli PiS naprawdę chce robić porządki, niech zacznie je od siebie. Chętnie poprę pomysł ograniczenia kadencyjności posłów i senatorów. A nawet projekt wprowadzenia obowiązku pracy dla parlamentarzystów, żeby w ławach sejmowych zasiadali fachowcy, a nie partyjni funkcjonariusze.
Urszula Pasławska
Posłanka PSL