PiS forsuje podwyżkę pensji dla prezydenta, premiera, ministrów i posłów, a nie chce podnieść płac pielęgniarkom. Ludowcy protestują: – Nie ma naszej zgody na kolejne przywileje dla władzy – mówi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
PiS złożyło projekt podwyższający pensje najwyższych urzędników państwowych. Najwyższą podwyżkę dostanie premier Szydło – jej pensja wzrośnie aż o 7 tys. zł. O niewiele mniej, bo o 4 tys. zł wzrośnie pensja prezydenta Andrzeja Dudy. Każdy minister z gabinetu PiS dostanie dodatkowo 5 tys. zł.
Ale to nie wszystko. Zgodnie z projektem PiS pensja każdego z posłów miałaby wzrosnąć o 2 tys. zł. Największy zastrzyk gotówki popłynąłby do klubu PiS. Posłowie tej partii wzbogaciliby się łącznie prawie pół miliona złotych.
Prezes PSL uznał, że podwyżki dla posłów są całkowicie zbędne – Naprawdę nie uważam, że powinienem zarabiać więcej. Jeśli porównać pensje posłów do średniej krajowej, to polscy parlamentarzyści zarabiają więcej niż ich odpowiednicy w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, a nawet w Norwegii czy Szwajcarii
Na biednych nie trafiło. Wynagrodzenia posłów przy średniej krajowej czy płacy minimalnej są naprawdę wysokie. – Jak PiS chce wytłumaczyć Polakom, że emeryt dostanie 5 zł podwyżki, matka 500 zł, a minister aż 5 tys. zł – pyta Kosiniak-Kamysz.
Prezes PSL przypomniał również ostatni spór z pielęgniarkami – Jeszcze miesiąc temu kasa była pusta i nie było pieniędzy nawet na 300 zł podwyżki dla pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka. Nagle minister finansów znalazł pieniądze – powiedział.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że PiS wprowadzając ustawę o podwyżkach łamie regulamin Sejmu. Posłowie powinni mieć 7 dni na zapoznanie się nim. Tymczasem pierwsze czytanie projektu odbyło się już w środę. Tryb wprowadzania zmian jest błyskawiczny. Sejm głosować nad ustawą może już w piątek. – PSL będzie głosowało przeciw podwyżkom dla polityków – zapowiedział lider Ludowców.