Skip to main content

Przestawianie zegarków jest po prostu bez sensu. Zmieńmy to! Ludowcy proponują, by znieść kłopotliwą zmianę czasu.


Godzinę do przodu, czy do tyłu? Kiedy dokładnie ta zmiana? Te i wiele innych pytań co roku zaprząta głowę miliony Polaków. I wreszcie najważniejsze: po co właściwie ta zmiana? O co chodzi? O przejście z czasu letniego na zimowy i odwrotnie. Już dawno obalono argumenty „za” taką zmianą. Propozycja ludowców jest prosta: pozostańmy przy czasie letnim.

– W polskich warunkach klimatycznych jesień staje się koszmarna, bo większość z nas kończy pracę po zmroku. U wielu osób powoduje to problemy z przestawieniem organizmu, a dochodzą do tego kłopoty z transportem publicznym w te dwie noce w roku – argumentuje Marek Sawicki, poseł PSL.

Już w tym tygodniu ludowcy zamierzają złożyć w Sejmie odpowiedni projekt w tej sprawie. To nie pierwszy raz, kiedy ta kwestia jest podnoszona. Podobne inicjatywy powstawały już w przeszłości. Nic dziwnego, coraz częściej mówi się o bezzasadności zmiany czasu i jego negatywnych skutkach.

W Polsce zmieniamy czas na stałe od 1977 roku. Zdecydował o tym rząd PRL. Taka decyzja była podyktowana doświadczeniem innych państw. Jako pierwsi zrobili to Niemcy w czasie I wojny światowej. Argumentowano to oszczędnościami na oświetleniu. Za nimi poszły inne kraje. W tym właśnie Polska.

Z biegiem czasu zaczęto dostrzegać jednak negatywne skutki takiej zmiany. Zaczynając od chaosu informacyjnego, problemami z transportem publicznym dochodziły również problemy w systemach informatycznych. Co więcej, jak się okazuje taka zmiana negatywnie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie.

Przyszłość projektu rysuje się jednak w niepewnych barwach. Większość parlamentarna PiS negatywnie odnosi się do „dobrej zmiany”. – Ważne jest, by przynajmniej rozpoczęła się poważna dyskusja – mówi Marek Sawicki. Jak wskazuje poseł ludowców podobny temat już podjęto w innych europejskich państwach: na Litwie, w Czechach czy na Węgrzech.

Czy uda się zatrzymać zimę? Zobaczymy.