Wielki testament Wincentego Witosa potrzebny jest ludowi polskiemu – mówił Arcybiskup Metropolita Krakowski Kardynał Karol Wojtyła w 1975 r. podczas kazania wygłoszonego w 30. rocznicę śmierci Premiera Naszej Wolności.
31 października 1975 r. w 30. rocznicę śmierci Wincentego Witosa arcybiskup metropolita krakowski Karol Wojtyła, późniejszy papież św. Jan Paweł II, wygłosił kazanie w Bazylice Mariackiej. – Niezwykłe były dokonania Jego żywota, pracowitego po chłopsku. A równocześnie tak bardzo pionierskiego, gdy chodzi o dzieje wspólnej Ojczyzny, wszystkich społecznych stanów i klas – mówił ówczesny arcybiskup metropolita krakowski Karol Wojtyła
Kazanie wygłoszone w Bazylice Mariackiej, dnia 31 października 1975 r. w 30. rocznicę śmierci Wincentego Witosa.
Rok 1975 jest rokiem licznych rocznic. Są to rocznice wielowiekowe, sięgające głęboko w przeszłość naszego narodu i Kościoła. Jak gdyby te zasadnicze rocznice – Rok Święty, wielki Jubileusz Jezusa Chrystusa – wyzwoliły na naszych ziemiach wspomnienie tylu wydarzeń i tylu postaci, które na różny sposób wzięły początek z Jego, Chrystusowego Ducha.
Niedawno wspominaliśmy Tysiąclecie Chrztu, a już w tym roku wypada nam wspominać 975. rocznicę utworzenia Metropolii Gnieźnieńskiej, utworzenie biskupstwa w Krakowie, przynajmniej w jego historycznej postaci, utworzenie Metropolii we Lwowie przed 600 laty i tyle innych jeszcze rocznic, które mają swoje znaczenie nie tylko dla dziejów Kościoła, dla jego organizacji, ale także dla dziejów Ojczyzny. Ponieważ Kościół, jego organizacja, jego posłannictwo i jego posługa związały się na przestrzeni tych wszystkich stuleci z dziejami narodu, Ojczyzny, z dziejami polskiej duszy, z dziejami polskich zwycięstw i upadków, polskich zmagań i osiągnięć, to wszystko stanowi jedną, wspólną rzeczywistość, do której stale sięgamy, a w roku bieżącym w szczególny sposób.
Z tymi odległymi rocznicami, które sięgają w naszą przeszłość poprzez stulecia, łączą się także rocznice bliskie, jeszcze w wymiarze naszego życia się mieszczące. Do tych należy także i dzisiejsza rocznica: 30 rocznica śmierci Wincentego Witosa.
Chyba wielu z nas tu obecnych ma w pamięci Jego pogrzeb tutaj właśnie, w tej prastarej Mariackiej Bazylice w Krakowie. Pamiętamy ją w owym dniu wypełnioną po brzegi wielką rzeszą wiernych i rodaków. Pamiętamy, jak nad Jego trumną, trumną tego wielkiego chłopa polskiego, pochylał się Metropolita Krakowski, Kardynał i Książę. Pamiętamy, jak przy tej trumnie stał ówczesny Prezydent Rzeczypospolitej. To wszystko miało swoją szczególną wymowę na tle niedawno zakończonej, straszliwej wojny II światowej i okupacji. To wszystko miało swoją szczególną wymowę na tle całego życia i posłannictwa tego człowieka, którego przed 30 laty żegnaliśmy tu, w Krakowie, w Bazylice Mariackiej, a dzisiaj wspominamy.
Niezwykłe były dokonania Jego żywota, pracowitego po chłopsku. A równocześnie tak bardzo pionierskiego, gdy chodzi o dzieje wspólnej Ojczyzny, wszystkich społecznych stanów i klas. Całe jego życie było poświęcone tej zasadniczej misji, ażeby ci, o których zawsze się mówiło, iż karmią i bronią, mogli również z całą odpowiedzialnością stanowić o losach tej Ojczyzny, tego narodu, który karmili i bronili, którego bronią i karmią nadal.
Temu posłannictwu, tej wielkiej sprawie poświęcił całe swoje życie. Dla tej wielkiej sprawy pracował i cierpiał. Dla tej wielkiej sprawy nie tylko piastował najwyższe w państwie godności, ale także gotów był pójść i do więzienia, i na wygnanie. I tak, rzec można, z tym całym swoim wielkim chłopskim i patriotycznym posłannictwem, z całym dorobkiem swojego prostego i wielkiego żywota, położył się do trumny przed 30 laty.
Ale położył się także na progu tej nowej epoki, która się wówczas zaczynała. Człowiek z ludu, który umiłował lud i który jednego tylko pragnął, ażeby ten lud był nie tylko przedmiotem, ale także podmiotem sprawiedliwości, ładu i pokoju we własnej Ojczyźnie i na całym świecie. Kładąc się przed 30 laty do trumny, zabierał z sobą przed oblicze Boga samego, całe dziedzictwo tego polskiego ludu, któremu był wierny do końca i do ostatka.
Był wierny całej prawdzie duszy polskiego ludu. Był wierny całemu jego historycznemu dziedzictwu, wszystkim zmaganiom, wszystkim cierpieniom przeszłości i całemu temu dążeniu do lepszej przyszłości, w której ten polski lud znajdzie pełne potwierdzenie tego, czym jest. Bo tylko wówczas można powiedzieć, iż stanowi on o życiu własnej Ojczyzny, jeżeli w życiu tej Ojczyny znajduje potwierdzenie tego, czym jest.
A do tego czym jest polski lud, należała i nadal należy głęboka wiara w Boga. Tę wiarę zmarły przed 30 laty chłop i wielki mąż stanu, miał w całym swoim życiu. I nie tylko zabrał ją ze sobą do trumny i do ziemi, ale także pozostawił jako testament, na progu tej epoki, która się wówczas, przed 30 laty, rozpoczynała. Testament wiary w Boga, to testament siły człowieka! Wiedział ten człowiek, który tyle walczył i tyle cierpiał, że wiara w Boga jest siłą człowieka; tak jak była i jest siłą tylu pokoleń polskiego ludu. Ona to stanowi o wielkości człowieka. Wielkość bowiem człowieka pochodzi z Boga i wyraża się w tym, że człowiek temu Bogu odpowiada, z tym Bogiem obcuje, wobec Niego rozwija cały dramat swojego życia i do Niego powraca wówczas, kiedy szczątki doczesne człowieka składają do trumny, a razem z trumną do ziemi.
Ten wielki testament Wincentego Witosa potrzebny jest ludowi polskiemu. I potrzebny jest Polsce tej epoki, w której żyjemy. Potrzebny jest nam wszystkim. Dlatego dzisiaj z czcią i wdzięcznością wspominamy Jego postać, wspominamy dzień Jego śmierci, ponieważ był postacią historyczną. Jeżeli w tym Roku Pańskim 1975 Ojczyzna i Kościół wspomina wiele rocznic, to słuszną i sprawiedliwą jest rzeczą, ażeby w kontekst tych wszystkich rocznic wprowadzić również 30. rocznicę śmierci Wincentego Witosa.
Ewangelia dzisiejszej Mszy św. przypomniała nam słowa Chrystusa „Błogosławieni, którzy łakną, pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni; błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie”.
Nad trumną tego człowieka trzeba wypowiadać błogosławieństwa Chrystusowe, ponieważ bez nich nie zrozumiemy Jego życia. I bez nich także nie będziemy mogli uczestniczyć w tym życiu, które On teraz posiada: „…albowiem oni będą nasyceni, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie”. Amen.