Rząd PiS nie radzi sobie z gospodarką. Zadłuża Polaków na potęgę i podnosi podatki, by znaleźć pieniądze na spełnienie wyborczych obietnic.
– W czasie kampanii wyborczej politycy PiS na czele z panią premier Beatą Szydło przez wszystkie przypadki odmieniali słowo „rozwój”. W samym expose padło ono 17 razy! Dziś okazuje się, że zamiast rozwijać, polska gospodarka pod rządami PiS się zwija – mówi Jakub Stefaniak, rzecznik PSL.
Gospodarka hamuje. Kolejne instytucje tną prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski – Bank Światowy z 3,7% do 3,2%, Międzynarodowy Fundusz Walutowy z 3,5% do 3,1%. Ekonomiści agencji Fitch i Nordea Banku mówią nawet o spadku do zaledwie 2,8%.
Tymczasem rząd PiS założył, że polska gospodarka będzie się rozwijać w tempie 3,6%. Już dziś wiadomo, że to nierealne. Z kwartału na kwartał wszystkie silniki naszej gospodarki ostro hamują i nie widać szans na odwrócenie tego trendu.
Efekt? – Mniej pieniędzy w budżecie. PiS by znaleźć pieniądze na swoje wyborcze obietnice już szuka ich w kieszeniach Polaków. Zapowiadane podwyżki cen prądu i wody to tylko początek. Po kieszeni dostaną też przedsiębiorcy, którym rząd zamierza podnieść podatki – mówi Stefaniak.
PSL zostawiło gospodarkę w doskonałej kondycji. Wystarczył niespełna rok, by PiS zepsuło dobrze działającą maszynę. Finanse publiczne rząd doprowadził do ruiny planując najwyższy w historii deficyt budżetowy. Zadyszki dostaje też rynek pracy. Ludowcom udało się zbić bezrobocie do jednocyfrowego poziomu. Spowolnienie gospodarcze może skutkować ponownym wzrostem liczby osób bez pracy.
Fot. P.Tracz / KPRM