Na fermie indyków w Gliniku w Lubuskiem wykryto już drugie ognisko ptasiej grypy. Kilka dni temu informowano o wystąpieniu wirusa H5N8 u gęsi w tej samej gminie w oddalonym o zaledwie kilka kilometrów Deszcznie. Obecnie zagrożone chorobą jest ponad 700 tysięcy sztuk drobiu.
Ministerstwo Rolnictwa, podobnie jak przy afrykańskim pomorze świń, tak i przy ptasiej grypie nie robi prawie nic, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Jak na razie wojewoda lubuski ograniczył swoje działanie do wydania rozporządzenia, w którym wyznaczono obszar zapowietrzony wokół ogniska choroby o promieniu ok. 3 km oraz obszar zagrożony – wokół ogniska o promieniu ok. 10 km. W strefie zagrożenia są 44 fermy i 722 tys. sztuk drobiu.
– Minister Jurgiel musi w końcu zacząć działać! To jeden z najgorszych ministrów rolnictwa. Jego brak działania w związku z ASF już doprowadził wiele gospodarstw na skraj bankructwa – alarmuje Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
– Teraz Polskę atakuje ptasia grypa i znów widzimy bezradność ministra Jurgiela. Ilu rolników musi znaleźć się na skraju nędzy zanim doczekamy się systemowych działań Ministerstwa Rolnictwa? – pyta szef ludowców.
Szczególnie niezbędne może okazać się wsparcie finansowe. Już wcześniej pisaliśmy o tym, że ze względu na wykrycie ognisk ptasiej grypy w Polsce swoje granice przed importem polskiego drobiu zamknęły takie kraje jak Chiny, Japonia, RPA oraz wiele innych. To dramat dla eksporterów. Szczególnie bolesna jest utrata rynku chińskiego. W ubiegłym roku wartość produktów drobiarskich wysłanych do Państwa Środka przekroczyła 105 mln zł. W tym miała jeszcze wzrosnąć.
Rząd nie poczuwa się jednak do pomocy poszkodowanym. – Powinna zostać utworzona specjalna rezerwa na rekompensaty za straty. Będziemy zgłaszać poprawki do budżetu w celu zabezpieczenia co najmniej 0,5 mld zł na odszkodowania dla tych, którzy ponieśli straty w związku z ASF i ptasią grypę – zapowiedział prezes ludowców.