Jak można wywnioskować z raportu Najwyższej Izby Kontroli, antyreforma edukacji PiS skomplikuje obecną sytuację szkolnictwa. Zamiast rozwiązać problemy, reforma je pogłębi. Uczniowie podstawówki będą m.in. uczyć się na dwie zmiany, a zajęcia kończyć nawet po 21.00.
NIK opublikował raport, który pokazuje w którą stronę powinna iść reforma szkolnictwa. Niestety mimo zaleceń zawartych w sprawozdaniu Ministerstwo Edukacji Narodowej idzie w odwrotnym kierunku.
Uczniom będzie brakować optymalnych warunków do nauki, a przygotowana siatka godzin edukacyjnych będzie przekraczać normy oraz naruszać zasady higieny pracy umysłowej. – Połączenie szkół podstawowych z gimnazjami zmusi do wprowadzenia dwuzmianowości, dzieci będą się uczyć do godziny 21 – mówi szef komisji edukacji Związku Miast Polskich Przemysław Krzyżanowski.
Obecnie głównym problemem są małe sale, w których na jednego ucznia przypada mniej niż 2 m² powierzchni. Po reformie ta przestrzeń jeszcze się zmniejszy, bo wiele szkół zostanie zamkniętych. Tylko w Krakowie ma zniknąć 10 szkół. NIK zauważa, że zmiany mogą utrudnić prawidłowe ułożenie godzin zajęć. Nagminnym staną się sytuacje, gdzie przedmioty ścisłe przypadać będą na ostatnich lekcjach zazwyczaj łączone w dwu lub trzy godzinne bloki.
W antyreformie nie ma też rozwiązania problemu ciężkich tornistrów. Mało tego, w związku z tym, że nauczyciele w 8 lat będą zmuszeni przerobić program, który obecnie przewidziany jest na 9 klas, z roku na rok będzie lawinowo przybywać liczba podręczników, które uczeń musi nosić. Standardem stanie się fakt, że waga plecaka będzie przekraczała połowę masy ciała ucznia. Dopuszczalna norma to 10 proc. masy ciała!
Szkoła ma zapewniać uczniom bezpieczeństwo oraz dobry dostęp do edukacji, bo w szkole ma się odbywać wychowanie i nauczanie. Tymczasem obóz rządzący robi z oświaty „przedsiębiorstwo”, próbując ciąć koszty i śrubować normy. MEN powinno zastanowić się jak zlikwidować mankamenty, a nie wprowadzać nową reformę, która tylko pogorszy sytuację szkolnictwa.