Po 10 latach – dzięki staraniom Władysława Kosiniaka-Kamysza i Piotra Zgorzelskiego – w stolicy stanie wreszcie pomnik Batalionów Chłopskich. Żołnierze BCh na upamiętnienie w Warszawie ich bohaterskiej walki czekali aż 78 lat.
Wreszcie! Takie słowo ciśnie się na usta, po tym jak Rada Miasta Warszawy wydała zgodę na budowę pomnika przy skrzyżowaniu ul. Czerniakowskiej i Nehru na warszawskim Mokotowie. Musiało minąć blisko 80 lat, aby w stolicy Polski w należyty sposób upamiętniono chłopskich żołnierzy, którzy żywili i bronili Polski.
Nie tylko AK
– Radość miesza mi się ze smutkiem – mówi płk Zbigniew Zaborowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Żołnierzy Batalionów Chłopskich. – Cieszę się, że nasza batalia o pomnik wreszcie się zakończyła. Żal mi, że tak wiele koleżanek i kolegów, nie dożyło tego momentu. Bardzo chciałbym podziękować posłowi Piotrowi Zgorzelskiemu, który nam pomógł doprowadzić naszą misję do końca – dodał.
Decyzję o budowie pomnika BCh podjęto w 2008 r. na X Kongresie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wcześniej władze państwowe nie widziały potrzeby upamiętnienia chłopskiej organizacji zbrojnej. Dlatego ludowcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
Dwa lata temu sprawą pomnika zajął się sekretarz PSL Piotr Zgorzelski. – Na początku rozmowy były trudne. Wszyscy wyrażali chęć pomocy i życzliwość, a jednak za słowami nie szły czyny. Dopiero niedawno udało się uzgodnić godne miejsce na pomnik – mówi poseł Piotr Zgorzelski.
Pomnik, stworzony przez rzeźbiarza Marka Maślańca ma przedstawiać grupę dynamicznie kroczących żołnierzy i sanitariuszek. Postaci będą realistyczne, te z tyłu będą rozmywać się w wielkim kłosie zboża.
– Budując wspólnotę narodową Polaków, musimy pamiętać o Batalionach Chłopskich, nie tylko o Armii Krajowej i „żołnierzach wyklętych”. Musimy przywrócić o nich pamięć. Nadszedł czas, by zapomniana przez historię armia doczekała się swojego pomnika w Warszawie – uważa Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL.
Od Straży Chłopskiej do BCh
Chłopskie organizacje zbrojne walczące z okupantem zaczęły się tworzyć już pod koniec 1939 roku. Jednym z głównych ich twórców był generał Franciszek Kamiński. Dzięki jego działaniom powstają pierwsze komórki konspiracyjne w powiatach: pińczowskim, opatowskim, sandomierskim i iłżeckim.
„Jeździłem od wsi do wsi i przekonywałem działaczy ruchu ludowego do wstąpienia do konspiracji. Nie było to trudne. Ludzie byli wściekli na okupanta. W wielu domach opłakiwano bliskich, którzy polegli w Kampanii Wrześniowej. Powszechnie panowało przekonanie, że wojna zaraz się skończy, bo Francja i Wielka Brytania uderzą na Niemców od zachodu. Wtedy dojdzie do wielkiego powstania w Polsce. Ja nie sadziłem, że tworzę chłopski ruch oporu, tylko polski. Byłem przekonany, że zorganizowane przez mnie komórki staną się częścią Związku Walki Zbrojnej. Niestety tak się nie stało” – wspominał Franciszek Kamiński.
Podziały klasowe, które spotęgowały jeszcze rządy sanacji, dały osobie znać nawet w obliczu klęski kampanii wrześniowej. Kadra dowódcza ZWZ, nie chciała współpracować z chłopami. Niechęć do mieszkańców wsi podsycały jeszcze informacje o propozycji jaką Niemcy złożyli Wincentemu Witosowi. Miał on stanąć na czele marionetkowego rządu polskiego podporządkowanego Berlinowi. Wincenty Witos propozycję okupanta bez namysłu odrzucił.
Kamiński widząc, że nie uda mu się porozumieć z sanacyjną generalicją zaproponował Centralnemu Kierownictwu Ruchu Ludowego powołanie chłopskiej organizacji wojskowej. Kierownictwo wyraziło zgodę i powierzyło mu opracowanie doktryny wojskowej ruchu ludowego na czas wojny.
W połowie sierpnia 1940 roku Franciszek Kamiński zgłosił swą koncepcję utworzenia Straży Chłopskiej, która później przyjęła nazwę Bataliony Chłopskie. W październiku 1940 Kamiński został decyzją CKRL mianowany komendantem głównym pierwszej w dziejach Polski samodzielnej chłopskiej organizacji zbrojnej.
Bechowiec
Na początku Kamiński zalecił tworzenie komórek wywiadowczych, które miały zbierać informację o ruchach wojsk niemieckich i dokumentować ich zbrodnię. Jednak, gdy terror niemiecki nasilił się, komendant wraz ze sztabem w którego skład wchodzili m.in. Józef Niećko „Zgrzebniak” i Kazimierz Banach „Kamil”, podjęli decyzję od powołaniu na przełomie 1941 i 1942 roku Oddziałów Specjalnych BCh.
Wykonywały one akcje bojowo, uderzały na posterunki policji, dokonywały zniszczeń w młynach, mleczarniach, tartakach, gorzelniach itp., oraz niszczyły dokumentację podatkową. Według doktryny Kamińskiego, miały one utrudniać Niemcom czerpanie korzyści z efektów pracy polskich rolników. Oddziały zwalczały również kolaborantów i agentów gestapo.
Liczebność OS określa się na ok. 300 oddziałów. W sumie Kamińskiemu udało się stworzyć armię liczącą 170 tys. ludzi. To dzięki ich poświęceniu i sprawnemu planowaniu żołnierzom BCh udało się przechwycić i przekazać do Londynu części rakiet V-1 i V-2.
Ogromnym problemem chłopskiej armii był brak broni i amunicji. BCh nie otrzymywało praktycznie pomocy z zewnątrz. Jednym sposobem zdobywania uzbrojenia było odbieranie go Niemcom. Dlatego żołnierze BCh opracowali pistolet, który mógł być produkowany w warunkach konspiracji. Tak powstał pistolet maszynowy Bechowiec.
W 1942 r. hitlerowcy podjęli akcję przesiedlania ludności wiejskiej z Zamojszczyzny i zastąpienia jej osadnikami niemieckimi, wówczas BCh broniło tych ziem. Żołnierze odnieśli wiele zwycięskich bitew m.in. pod Wojdą, Różą i Zaborecznem, które doprowadziły do zahamowania akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie.
Plan BCh zakładał zadanie Niemcom jak największych strat. Generał Kamiński, który osobiście kierował walkami, jako matematyk założył, że pragmatyczni Niemicy zrezygnują z osiedlania się na terenie ziem polskich, jeśli straty z tego tytułu będą przewyższać potencjalne zyski. Miał rację. Niemcy po tym co spotkało ich z ręki żołnierzy BCh na Zamojszczyźnie zawiesili swój program przesiedleń.
AK: wspólnie czy osobno?
Sukcesy militarne BCh nie uszły uwadze kierownictwu Armii Krajowej. Po trwających kilka miesięcy negocjacjom 30 marca 1943 roku została podpisana umowa scaleniowa AK z BCh.
Jednak scalenie w terenie szło bardzo opornie. Członkowie BCh zarzucali AK, że jest powiązana z sanacją, pogardza środowiskiem chłopskim i reprezentuje program polityczny obcy interesom wsi. W rezultacie scalenie nie zostało zakończone. Większość żołnierzy pozostała lojalna wobec struktur ludowych.
Dopiero w 1944 w wyniku umów scaleniowych BCh i Armii Krajowej, stały się one jedną wielką organizacją zbrojną.