W kampanii wyborczej politycy PiS obiecywali podwojenie dopłat europejskich dla polskich rolników. Niestety, państwa członkowskie UE stanowczo sprzeciwiły się wyrównaniu dopłat bezpośrednich.
Przed wyborami politycy PiS często zaglądali na polską wieś. Bardzo łatwo diagnozowali sytuację na niej panującą, wskazywali liczne choroby, a nawet podawali gotowe recepty. To z ich ust słyszeliśmy, że rolnictwo będzie priorytetem działań nowego rządu. To z ich ust słyszeliśmy, że wyrównane zostaną dopłaty bezpośrednie w rolnictwie. Nie dodawali, że w nowej perspektywie, że za kilka, kilkanaście lat. Do tej pory to się nie stało, a od wyborów minęły już ponad dwa lata.
❗️Pilne❗️ https://t.co/13jzSrOgRQ
— 🍀 PSL (@nowePSL) March 22, 2018
Po wielu unikach ze strony rządzącej, dowiedzieliśmy się, że o wyrównanie dopłat bezpośrednich rząd będzie się starał po 2020 roku. Sejm w specjalnej uchwale miał wesprzeć rząd w negocjacjach nad unijną polityką rolną po 2020 r. Niestety i tu politykom PiS zabrakło konsekwencji. Posłowie partii rządzącej odrzucili poprawkę PSL – mówiącej, że rząd ma podwoić dopłaty bezpośrednie dla rolników.
W ostatnim czasie pomiędzy krajami UE rozpoczęła się formalna dyskusja na temat kierunków zmian unijnej polityki rolnej, jaka miałaby obowiązywać od 2021 roku. 19. marca minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel uczestniczył w posiedzeniu rady ministrów rolnictwa Unii Europejskiej. Głównym punktem obrad w części rolnej Rady była dyskusja dotycząca kształtu Wspólnej Polityki Rolnej po 2020 r.
Czytaj także → Zgorzelski: Wojenka PiS z UE uderzy w polską wieś
Dla Polski pojawiła się szansa wyrównania dopłat bezpośrednich. Niestety, wiele państw członkowskich stanowczo sprzeciwiło się takiemu wnioskowi. Co więcej, wniosek o wyrównanie dopłat m. in. dla polskich rolników nie poparły Węgry i Czechy – członkowie hołubionej przez PiS Grupy Wyszehradzkiej.
PiS nie potrafi prowadzić polityki zagranicznej. Potrafi tylko krzyczeć w kraju o podmiotowości Polski. Na arenie międzynarodowej kładzie uszy po sobie i siedzi cicho. Tak było w sprawie CETA, czy w sprawie zniesienia ceł na żywność z Ukrainy. Jak zwykle za wojnę PiS-u z UE drogo płacą rolnicy.