Kiedy rząd PiS ogranicza produkcję OZE stawiając na węgiel, Szwajcaria zdecydowała o przejściu całkowitym na energię odnawialną.
W ostatnią niedzielę w Szwajcarii odbyło się referendum dotyczące zmian energetycznych, w którym ponad 58% głosujących poparło nową strategię energetyczną. Zakłada ona zakaz budowania nowych elektrowni jądrowych i przejście do 2050 roku na odnawialne źródła energii.
Zaproponowana strategia energetyczna była odpowiedzią na katastrofę energetyczną w Fukushimie. Obecnie Szwajcaria posiada pięć bloków jądrowych, które zapewniają jedną trzecią zużywanej energii. Istniejące bloki będą stopniowo wygaszane, aż do całkowitego przejścia na energię z OZE, która już teraz stanowi 60% wytwarzanego prądu.
Oprócz przejścia na OZE, w przyjętych przepisach zaostrzono dopuszczalne normy emisji dwutlenku węgla przez silniki samochodów oraz zwiększono dotacje na produkowanie energii ze źródeł odnawialnych. Zawarto również publiczną pomoc w modernizowaniu budynków aby zwiększyć ich energooszczędność. Będzie to finansowane częściowo poprzez dodatki do cen prądu. Nowe prawo zacznie obowiązywać od 2018 roku.
Tymczasem Polsce, przez rząd PiS i ich niechęć do zielonej energii, grożą wysokie kary od Unii Europejskiej. Według jej wymogów, do 2020 r. udział zielonej energii w ogólnym bilansie energetycznym powinien wynosić co najmniej 15%.
Prognozy wskazują, że obecnie udział OZE jest na poziomie 13 proc. Wynik mógłby wydawać się dobry, gdyby nie tendencja spadkowa. Według danych rozwój rozwiązań przyjaznych środowisku nie tylko się zatrzymał, ale wręcz spada.
Termin 2020 r. to nie koniec problemu polskiego rządu. Unijne ustalenia obejmują już kolejne perspektywy. Do 2030 r. przewiduje się, że energia czerpana z wiatru, słońca czy biomasy ma stanowić ponad jedną czwartą całkowitej produkcji energetycznej w naszym kraju.