W 91. rocznicę zamachu majowego Ludowcy przypomnieli o trudnej karcie w historii II Rzeczpospolitej i upamiętnili ofiary bratobójczych walk. – Czas przywrócić cześć ofiarom zamachu majowego, którzy zginęli walcząc o demokratyczne państwo – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
12 maja w 91. rocznicę wybuchu zamachu majowego Ludowcy w Warszawie złożą kwiaty pod pomnikiem ówczesnego premiera Wincentego Witosa, na grobie Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego i w kwaterze 379 ofiar zamachu majowego na Powązkach.
– Po 91 latach czas wreszcie przywrócić cześć ofiarom zamachu majowego, którzy zginęli walcząc o demokratyczne państwo – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL.
Pucz wojskowy zniszczył Konstytucję z 1921 r., najbardziej demokratyczną ustawę zasadniczą w ówczesnej Europie. – Konstytucja oddawała wszystkie wartości państwa demokratycznego oraz wolności i równości wszystkich obywateli – mówił lider PSL.
Zamach stanu dokonany przez Józefa Piłsudskiego w 1926 roku rozpoczął wieloletnie autorytarne rządy sanacji. To wydarzenie było początkiem upadku II Rzeczpospolitej, które zakończyło się klęską wrześniową w 1939 roku. Zamach majowy był również tragedią wielu polskich rodzin. W wyniku wewnętrznych walk zginęło 379 osób, a prawie tysiąc osób zostało rannych.
– To była nie tylko tragedia państwa Polskiego, ale również wielu polskich rodzin, które w wyniku bratobójczych walk straciły swoich bliskich – stwierdził Kosiniak Kamysz.
12 maja 1926 r. Józef Piłsudski na czele wiernych sobie oddziałów wojskowych podjął marsz na Warszawę. Tak rozpoczęły się dramatyczne wydarzenia, które przeszły do historii jako „zamach majowy”. W Warszawie doszło do bratobójczych walk ulicznych.
12 i 13 maja marszałek Sejmu Maciej Rataj podjął próbę negocjacji, która zakończyła się niepowodzeniem. 14 maja Piłsudski przejął kontrolę nad Warszawą. W wyniku walk zginęło 379 osób. Wincenty Witos, tak samo jak prezydent Stanisław Wojciechowski, złożył wtedy rezygnację ze swoich urzędów. Potrafił schować swoje ambicje, by nie doszło do dalszego rozlewu krwi i wojny domowej.
– Dziś trzeba o tym przypominać by nie dopuścić, aby historia znowu się potoczyła tak, by Polak stanął przeciwko Polakowi – zakończył Władysław Kosiniak-Kamysz.