Nagły mróz i padający śnieg uderzyły w plantatorów i sadowników w całej Polsce. Z tego powodu Związek Sadowników RP zaapelował do ministra Jurgiela o uruchomienie mechanizmów pomocowych. To nie jedyny problem jaki pojawił się w ostatnim czasie.
Silna fala mrozów uderzyła w plantatorów i sadowników. Wiele z ich upraw zostało całkowicie zniszczonych. Zrozpaczeni już liczą straty. Co prawda sadownicy zabezpieczali często rośliny folią ochronną. Ona chroni plantacje tylko do 2 stopni mrozu. Agrowłóknina osłania rośliny przy 5-stopniowym mrozie, ale to również nie daje stuprocentowej gwarancji przetrwania upraw.
Dlatego Związek Sadowników RP zaapelował o jak najszybszą interwencję Ministerstwo Rolnictwa. Jak mówi prezes związku Mirosław Maliszewski ważna jest jak najszybsze oszacowanie szkód. – Istnieje realne zagrożenie dla dalszego rozwoju sadownictwa w naszym kraju. Im szybciej zostaną oszacowane szkody, tym mniejsze będą straty poniesione przez rolników i sadowników – wskazywał.
To nie jest jedyne pismo jakie w ostatnich dniach wysłali sadownicy do Ministra Rolnictwa. Na początku kwietnia ubezpieczyciele odmawiali podpisywania umów ubezpieczeniowych przez co wielu plantatorów uznało się za oszukanych przez system ubezpieczeń.
– Co mają teraz zrobić rolnicy, którzy ubezpieczyli się 15 kwietnia, a już następnego dnia dotknęła ich fala mrozów? – pyta prezes Maliszewski. – Po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na polskie warzywa i owoce sadownicy i tak są w trudnej sytuacji. Teraz doszły jeszcze mrozy z północy – dodał.
Zimniej na przełomie kwietnia i maja było tylko w najcięższym dla sadowników 2007 r. Temperatura spadła wtedy do -8 stopni Celsjusza. Na Mazowszu wymarzło wtedy 90 proc. kwiatów jabłoni. Teraz sytuacja może być podobna, gdyż przymrozki mają się utrzymać jeszcze przez kilka najbliższych dni. Przyszedł czas na ruch ze strony ministra rolnictwa. Tylko najpierw musi się wybudzić z zimowego snu.