Embargo nałożone na Rosję nic nie dało. Tracą na nim głównie polscy rolnicy i przedsiębiorcy. Ich straty idą już w miliardy dolarów.
Embargo uderza najbardziej w sektor rolniczy. Przed jego wprowadzeniem Rosjanie brali od nas tysiące ton jabłek, owoców miękkich, warzyw a także zbóż. Jak podkreślają polscy producenci, przewagą rynku wschodniego nad rynkami Zachodniej Europy była dostępność. Dzięki temu nawet mniejsi plantatorzy, mogli eksportować za granicę swoje produkty. W obecnej sytuacji tracą ponad 3 miliardy dolarów rocznie.
Wszystko skończyło się po wprowadzeniu sankcji przez Unię Europejską na Rosję. Od tego momentu handel zamarł, ponieważ Rosjanie w odpowiedzi przestali kupować produkty europejskie.
Taki stan rzeczy trwa do dziś, mimo że nie przynosi efektów politycznych. Mało tego, jest bardzo niebezpieczny dla gospodarki. Nie tylko straciliśmy rynki zbytu, ale sytuacja zmusiła Rosjan do rozwoju własnych mocy produkcyjnych, aby zapełnić braki na ich rynku.
Czym dłużej embargo będą się utrzymywać, tym trudniej będzie naszym producentom wrócić na rynek rosyjski. Dlatego ponad pół roku temu Rad Naczelna Polskiego Stronnictwa Ludowego przyjęła uchwałę nawołującą do zniesienia sankcji ekonomicznych nałożonych na Rosję, a pozostawienie sankcji politycznych.
W obecnym rządzie dominują jednak nastroje antyrosyjskie. Politycy PiS przedkładają własne animozje nad interes narodowy. Dlatego nasza gospodarka traci rocznie, jak wyliczyć profesor Stanisław Gomułka, nawet 3 miliardy dolarów. Za tą kwotę można by było przez pół roku wypłacać 500 plus.
Co gorsze, nasze wsparcie dla Ukrainy nie spotyka się z odwzajemnieniem u naszego wschodniego sąsiada. Ukraińcy wciąż gloryfikują organizację UPA i Stefana Banderę, mimo że są oni odpowiedzialni za mordowanie w bestialski sposób Polaków w czasie drugiej wojny światowej. Nastroje antypolskie na Ukrainie są coraz silniejsze. Pokazują to incydenty takie jak niszczenie polskich pomników upamiętniających ofiary mordu wołyńskiego.