Rządzący chwalą się na billboardach, że dzięki rządowej obniżce PIT w kieszeniach Polaków zostało rekordowo dużo pieniędzy. Prawda jest bardziej skomplikowana niż hasło na rządowym billboardzie – opłaconym przecież pieniędzmi z naszych podatków. – Zwyczajem tego rządu stało się wydawanie olbrzymich środków publicznych na kampanie billboardowe, które nie mają związku z rzeczywistością. To nie są prywatne środki polityków PiS, a pieniądze Polaków. To podwójny skandal. Będziemy to sprawdzać – zapowiedział poseł PSL, Krzysztof Paszyk.
„Dzięki rządowej obniżce PIT miliony Polaków otrzymało zwrot podatku. Zwroty, które cieszą” – głosi rządowy billboard. Tymczasem z wyliczeń Ministerstwa Finansów z lutego wynika, że największy zwrot podatku dostaną osoby o wysokich, a nie o niskich dochodach.
Na zwroty podatków mogą liczyć m.in. wszyscy pracownicy, którzy otrzymywali przychody tylko z jednego źródła – z umowy o pracę w wysokości od 3200 zł do 10 300 zł oraz powyżej 12 800 zł. Przy pensji miesięcznej 6 tys. zł fiskus odda 603 zł, a wynoszącej 20 tys. zł – będzie to już 4350 zł.
Jeśli chodzi o emerytów – zwroty otrzymają świadczeniobiorcy z emeryturą od 2500 zł do 9300 zł oraz powyżej 12 800 zł. Dla emerytury w kwocie 3 tys. zł miesięcznie będzie to 150 zł zwrotu, a przy 6 tys. zł – 546 zł. Natomiast przy emeryturze 15 tys. zł miesięcznie zwrot przekroczy 3,7 tys. zł.
W całej dyskusji pamiętajmy też, że obok obniżki PIT (z 17 do 12 proc.) mamy też podwyżkę składki na ZUS.
Do tych 12 proc. PIT należy dodać jeszcze 9 proc. składki zdrowotnej, co daje 21 proc. Wcześniej był natomiast 17-proc. PIT i 1,25 proc. składki na NFZ, co dawało 18,25 proc.
Prawda jest więc bardziej skomplikowana niż hasło na rządowym billboardzie – opłaconym przecież pieniędzmi z naszych podatków.
Rząd zapomniał poinformować o kosztach tej kampanii billboardowej.
– Zwyczajem tego rządu stało się wydawanie olbrzymich środków publicznych na kampanie billboardowe, które nie mają związku z rzeczywistością. To nie są prywatne środki polityków PiS, a pieniądze Polaków. To podwójny skandal. Będziemy to sprawdzać – zapowiedział poseł PSL, Krzysztof Paszyk.
– PiS wydaje się, że billboardy zapewnią dobrobyt Polakom. Oni nie potrzebują kampanii informacyjnej po każdym nieudolnym działaniu tego rządu, jak reforma sądownictwa, Polski Ład czy środków z KPO. Wszyscy Polacy muszą się składać na ich kłamstwa – dodał rzecznik prasowy PSL, Miłosz Motyka.
– Zadaliśmy proste pytania kancelarii premiera i ministerstwa finansów związane z tą kampanią. Ile kosztowała? Skąd środki? Gdzie i ile rozmieszczono billboardów? Kto podjął decyzję o realizacji? Jak wyłoniono firmę obsługującą? Z odpowiedzią było ciężko – oświadczył Jakub Stefaniak.
Ministerstwo finansów odpowiedziało, że kampania była finansowana w większości ze środków kancelarii premiera.
Zgodnie z ustawą w trybie dostępu do informacji publicznej urząd ma 2 tygodnie na odpowiedź na zadane pytania.
Co odpowiedziała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów?
– Potrzebują 2 dodatkowych miesięcy. Co chcą ukryć? – zastanawiają się ludowcy.
– Dziwię się, że jeszcze nie ma pełnomocnika ds. billboardów. Jedna akcja pogania drugą. KPO, zwroty, NBP – łączy je jedno: nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – podkreślił poseł PSL, Krysztof Paszyk.