Żądamy natychmiastowego uwolnienia energii wiatrowej i możliwości budowania wiatraków na lądzie. Żądamy, by rządzący zrozumieli wreszcie: to bezpieczeństwo energetyczne, tani prąd i czyste powietrze. O to dziś walczymy. To sprawa fundamentalna – apelują ludowcy
W obecnej sytuacji geopolitycznej, toczącej się wojnie w Ukrainie zachodzi potrzeba szerszej dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym Polski. W Europie już prawie połowa energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, w Polsce to jedynie 16%. Aby to zmienić PSL od lat proponuje szereg zmian w prawie, które ułatwią rozwój zielonej energii, a co za tym idzie zwiększenie niezależności energetycznej naszego kraju.
Tymczasem walka PiS z wiatrakami trwa.
– Jak my się mamy uniezależnić energetycznie? Dlaczego nie ma rozwoju odnawialnych źródeł energii, dlaczego fotowoltaika została zablokowana, dlaczego nie ma promocji biogazowni i uwolnienia wiatraków? Kto tym steruje, kto działa na rzecz tego, żeby w Polsce nie było niezależności energetycznej? – pytał na konferencji prasowej w Sejmie prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Lider PSL wezwał posłów do udziału w głosowaniu i poparciu poprawek wypracowanych w Senacie.
– Poprawka o 700m ustawy wiatrakowej nie zmienia nic w rzeczywistości. Bez pokazania korzyści i realnego odblokowania OZE nic się nie zmieni. Skończmy z tą obłudą rządu. Ponad rok od wybuchu wojny blokują zieloną energię. To głupota albo bezczelność – podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.
– Chcemy oddać decyzję w sprawie budowy wiatraków mieszkańcom. Przewodniczący sejmowej komisji wskazywał, że takie zmiany nie są skonsultowane. Dlatego dziś są z nami przedstawiciele wspólnot lokalnych. Oddajmy im głos – dodał poseł PSL, Mieczysław Kasprzak.
Apel polityków PSL wspierali na konferencji samorządowcy i przedstawiciele organizacji samorządowych.
– Przypominam w imieniu Związku Powiatów Polskich, że projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej był efektem konsultacji. Daliśmy pozytywną opinię, ale przepisom dot. odległości 500m dla budowy wiatraków. Złamano ustalenia. Apelujemy o jej przywrócenie – mówił Wojciech Dąbrówka ze Związku Powiatów Polskich.
– Samorządy dysponują obecnie ok. 500 Miejscowymi Planami Zagospodarowania Przestrzennego, które kosztowało ok. 100 mln zł. Jeżeli regulacje dotyczące 700m dla budowy wiatraków, to 85% z tych MPZP przepadnie – podkreślił Adam Ostrowski, reprezentujący Związek Miast Polskich.
Wójt gminy Kobylnica Leszek Kuliński mówił, że z powodu regulacji prawnych lokalny samorząd nie może sfinalizować budowy dwóch z czterech farm wiatrowych, na czym gmina traci rocznie 4-6 mln zł dochodów własnych. Są to środki finansowe bezpowrotnie utracone.
– My już w 2002 r. robiliśmy analizy, rozmawialiśmy z mieszkańcami i organizowaliśmy debaty nt. powstania farm wiatrowych. 2 z nich powstały. 2 kolejne zostały zablokowane przepisami PiS w 2015 r. Tracimy na tym do 6mln zł rocznie – wskazał Leszek Kuliński.
Wójt gminy Potęgowo Dawid Litwin powiedział, że w jego samorządzie działa 56 turbin wiatrowych, dzięki czemu zmodernizowano szkoły, wybudowano nowe drogi, gmina inwestuje w oświetlenie i sieci wodno-kanalizacyjne.
– Apeluję do tych, którzy będą podejmować decyzję, aby w głosowaniu użyć zdrowego rozsądku, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Mieszkańcy wam tego nie wybaczą – oświadczył Dawid Litwin.
– Żądamy natychmiastowego uwolnienia energii wiatrowej i możliwości budowania wiatraków na lądzie. Żądamy, by rządzący zrozumieli wreszcie: to bezpieczeństwo energetyczne, tani prąd i czyste powietrze. O to dziś walczymy. To sprawa fundamentalna – podkreślają ludowcy.