26 października 1931 r. w Warszawie rozpoczął się tzw. proces brzeski. Na ławie oskarżonych zasiedli więzieni wcześniej w twierdzy brzeskiej przywódcy antysanacyjnej opozycji, wśród nich Wincenty Witos, premier naszej wolności.
Narastająca konfrontacja pomiędzy sanacją, a ugrupowaniami opozycyjnymi doprowadziła do absurdalnego aresztowania kilkunastu byłych posłów, którym po rozwiązaniu Sejmu w dniu 30 sierpnia 1930 r. wygasł immunitet poselski. Akcję przeprowadzono na wyraźne polecenie Józefa Piłsudskiego, który osobiście wprowadził ostatnie poprawki na liście osób do zatrzymania.
Pierwszy oficjalny komunikat jako powody aresztowania posłów, których nie wymienił z nazwiska, podał przestępstwa kryminalne takie jak: kradzieże, oszustwa i przywłaszczenia. Wśród zarzutów politycznych wymieniono m. in.: strzały do policji, nawoływanie do gwałtu i nieposłuszeństwa władzom, wystąpienia antypaństwowe.
Areszt w Brześciu nad Bugiem
Aresztowanych osadzono w Brześciu nad Bugiem, w specjalnie przygotowanym więzieniu wojskowym w twierdzy brzeskiej. Osadzonych traktowano brutalnie. Pozorowano egzekucje, bito i szykanowano. Nie pozwolono na żaden kontakt z obrońcami i członkami rodzin.
Do opinii publicznej przedostawały się informacje nie tylko o trybie i bezprawnym charakterze aresztowań, ale także o brutalnym traktowaniu oskarżonych, którzy zostali przewiezieni do twierdzy wojskowej w Brześciu nad Bugiem.
Proces
Proces rozpoczął się 26 października przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Prokurator zarzucał oskarżonym, że w okresie od 1928 r. do 9 września 1930 r. „po wzajemnem porozumiewaniu się i działając świadomie, wspólnie przygotowywali zamach, którego celem było usunięcie przemocą członków sprawującego w Polsce władzę rządu i zastąpieniu ich przez inne osoby, wszakże bez zmiany zasadniczego ustroju państwowego”.
Wincenty Witos występując w czasie procesu mówił:
– Wysoki Sądzie, ja byłem prezesem tego rządu, który został przez zamach majowy obalony. Nie ja więc knułem zamachy, nie ja robiłem spiski, ale ja wraz z rządem stałem się ofiarą spisku i zamachu. (..) Wierzyłem zawsze i wierzę, że w Polsce jest sprawiedliwość i prawo, ale nie tylko prawo, ale równe prawo dla wszystkich. (..) Dlatego siedząc dziś na ławie oskarżonych, (..) spodziewam się, że wreszcie przyjdą w Polsce takie zmiany, gdy prawo i sprawiedliwość będą pełne, gdy na ławie oskarżonych zasiądą także i ci, którzy nie tylko myśleli, ale i dokonali zamachu – mówił Wincenty Witos.
Skandaliczny wyrok
Wincentego Witosa i dziesięciu posłów II RP skazano za przestępstwa „przeciw władzy zwierzchniej”, na podstawie obowiązującego wówczas w Polsce rosyjskiego kodeksu karnego z 1903 r. Haniebny proces brzeski miał na celu tylko i wyłącznie sparaliżowanie działalności partii opozycyjnych. O bezpodstawności zarzutów stawianych przez obóz sanacyjny grupie ówczesnych posłów świadczy już sam fakt, że po klęsce wrześniowej, Prezydent Rzeczypospolitej na uchodźstwie Władysław Raczkiewicz wydał w dniu 31 października 1939 r. dekret o amnestii dla byłych więźniów brzeskich.
Czas zadośćuczynienia prawdzie historycznej
Ten wyrok nie powinien nigdy zapaść. Działalność na rzecz demokratycznej Polski przedstawiono jako zagrażającą naszej ojczyźnie. Dlatego ludowcy od dawna zabiegają o przywrócenie czci Wincentemu Witosowi i innym skazanym podczas procesu brzeskiego.
/ Czytaj także:
– Jeżeli nie zadbamy o prawdę z przeszłości, to nie zadbamy również o przyszłość, o przestrzeganie praw i wolności obywatelskich – mówią ludowcy.